Nie tylko czerwień faluńska - kolory fasad domów skandynawskich i ich znaczenie

Sytuacja materialna właściciela, jego profesja, a także miejsce zamieszkania – to od tych czynników zależały barwy tradycyjnych norweskich domów.

Zwyczajowo budowane z podłużnych desek i z charakterystycznymi dachami (stromymi, by śnieg mógł się łatwiej po nich zsuwać), norweskie domy najbardziej różnią się od siebie kolorami. Każdy z nich oznacza przy tym coś innego. Co dokładnie?

Czerwony dom

Z reguły należał do rybaków, bo czerwona farba była tą najtańszą. Wytwarzano ją początkowo przede wszystkim z krwi i tłuszczu ryb lub innych zwierząt spotykanych w okolicy, choć nie tylko. Nierzadko pigment pochodził z (nieczynnej już) kopalni miedzi w Falun w Szwecji – stąd też charakterystyczny bordowy lub – jak mówią inni – ceglasty odcień zwany do dziś czerwienią faluńską. Pierwsze wzmianki o farbie pochodzą jeszcze z XVI wieku, dokładnie z 1573 roku. Mimo upływu czasu popularna pozostała do dziś, także z powodu właściwości impregnujących drewno.

Czerwona farba miała też z daleka imitować wspaniałe, gotyckie katedry i świadczyć niejako o zamożności właściciela – podają jedne z przekazów, podczas gdy inne akcentują z kolei fakt, że pomalowanie nią domu miało być dowodem na płacenie podatków.

Żółty i pomarańczowy dom

Ten zamieszkiwany był przede wszystkim przez rzemieślników, zamożniejszych kupców i mniejszą burżuazję. Stać ich było na droższe farby, uzyskiwane m.in. z ochry i oleju z wątroby dorsza. Z czasem sięgnęli po nie też potomkowie szlachty; głównie wtedy, kiedy czerwień stała się wszechobecna. Był to jeden ze sposobów, by ponownie móc się wyróżniać.

Biały dom

Jego właściciel miał pieniądze, zwykli myśleć mieszkańcy Skandynawii. Wszystko dlatego, że biała farba była jedną z najdroższych – żeby ją otrzymać trzeba było dodać biel cynkową. Nierzadko jednak sięgali po nią także inni, przy czym na biało malowali tylko frontową ścianę, a pozostałe – na czerwono.

Murowane domy w Norwegii zaczęto stawiać dopiero w latach 70. Do tego czasu budowano prawie wyłącznie drewniane budynki, które miały być jednocześnie koselig, czyli przytulne, pełne światła i ciepłe. W ostatnim czasie ponownie stały się popularne. Często łączy się je ze sobą tak, że tworzą długi nabrzeżny pas (pilnuje się przy tym, by budynki były w podobnym stylu i kolorze; sam projekt przed rozpoczęciem budowy musi zyskać akceptację sąsiadów). Zyskały nawet swoją nazwę – na terenie Lofotów określa się je norweskim terminem rorbuer.

Galeria: