Szafszawan – urokliwe błękitne miasto w Maroku

Trudno jednoznacznie powiedzieć, gdzie zaczyna się niebo, a kończy budynek. Niemal wszystkie mury w marokańskim Szafszawanie – bo o nim mowa – są pomalowane na niebiesko.

Nie jest to jednak jeden i ten sam kolor błękitu – jego odcieni nie sposób zliczyć. Chabrowy, turkusowy, szafirowy, cyjan, lazurowy, modry, błękit królewski, pruski i Thenarda – to tylko przykłady kilku z nich. Pojawiają się tak na elementach fasad, jak i na okiennicach i odrzwiach. Są niemal wszędzie. Gdzie szukać początków tej magii niebieskiego?

Choć miejscowi żartują, że błękit pozwala skutecznie odstraszać komary i sam w sobie potęguje wrażenie chłodu i świeżości (to akurat prawda), to fascynacja niebieskimi barwami zaczęła się jeszcze w dawnych wiekach. Historyczne źródła pokazują, że dawniej – aż do około 1930 roku – w Szafszawanie zamieszkiwała bardzo liczna społeczność żydowska. Przybyła z Hiszpanii kultywowała niemal zapomniane już tradycje rymarskie i malowała swoje domy właśnie na niebiesko – w ten symboliczny sposób chciała być bliżej nieba.

Jeszcze inni utrzymują z kolei, że błękit miał chronić mieszkańców domostw przed „złym okiem”, czyli złymi urokami. Jak było w rzeczywistości, tego do końca nie wiadomo. Ale kolor się przyjął – i to na tyle, że nawet dziś wszystkie mury w tym marokańskim miasteczku – choć Żydzi dawno tam już nie mieszkają – są pokrywane niebieską farbą.

Nierzadko jednak błękitne są już tylko te fragmenty budynków, które bezpośrednio stykają się z ziemią. Górna ich część malowana jest na biało – w ten sposób mury odbijają światło, a w ich wnętrzu panuje przyjemny chłód. I to niezależnie od pory dnia.

Szafszawan założone zostało w XV wieku, dokładnie w 1471 roku przez Mulaja Raszida. Miało służyć jako warownia podczas walk przeciwko Portugalczykom, szczególnie tym zamieszkującym Ceutę. Stąd też wszechobecność wąskich uliczek, jak i np. zacienionych zaułków. Na tym jednak nie koniec osobliwości Szafszawanu. Urokliwe błękitne miasto wyróżnia też specyficzna falistość linii – tak murów, jak i np. schodów. Skąd się bierze? Z nakładania coraz to nowych warstw farb (a także gipsu) w kolejnych latach. I tak co roku, bo domy – zgodnie z miejscowym zwyczajem – odnawia się tam średnio co 12 miesięcy.

Galeria: